Czy wprowadzenie przedmiotu historia i teraźniejszość ma sens?

System edukacji w Polsce jest jaki jest. Obecnie wprowadzono nowy przedmiot o ciekawej nazwie „historia i teraźniejszość”. Ale czy jest to prawdziwy hit czy raczej kit? Cóż, czas dowiedzieć się więcej na ten temat i wyrobić swoje zdanie. Tym bardziej, że jako rodzice macie wpływ na edukację Waszych dzieci i nie powinniście się zgadzać na żadne ustępstwa.

Historia i teraźniejszość – co warto wiedzieć o tym przedmiocie

Biorąc pod uwagę wyniki z egzaminów i analizując podsumowanie egzaminu ósmoklasistów z matematyki czy polskiego można mieć wiele zastrzeżeń do systemu polskiej edukacji. O ile wydaje się, że program może być nieco przepełniony, to jednak największym problemem nie jest on, lecz fakt, że zbyt dużo wprowadza się ideologii. Sytuacji nie poprawia fakt, że wielu nauczycieli nie podchodzi poważnie do swojej pracy. Zatem pewne zmiany wydają się mieć sens. Ale czy wprowadzenie nowego przedmiotu także jest uzasadnione? Zacznijmy od tego, że historia i teraźniejszość ma niejako zastąpić wiedzę o społeczeństwie, ale też nawiązywać do bliższej nam historii. I wydaje się, że to ma duży sens, bo nietrudno zauważyć, że lekcje historii są wręcz niedopuszczalne. Wiele lekcji poświęca się na naukę o mumiach czy Nilu, ale tematów takich jak II wojna światowa już się nie porusza, bo zwyczajnie nie ma na to czasu. I tak dzieci znają władców Egiptu, ale nie znają choćby generała Andersa czy generała Skalskiego, ale to już jest przesadą. Zatem biorąc pod uwagę te czynniki należy zauważyć, że przedmiot, który będzie poruszał współcześniejszą historię ma sens. Ale czy w takim wydaniu jaką obecnie serwuje nam Rząd także i czy po rekrutacji do średniej szkoły według harmonogramu coś się zmieni?

O podręczniku zdań kilka

Każdy, kto miał w ręce podręcznik do historia i współczesności i zajrzał do niego już wie, że coś jest nie tak. I niestety choć wydaje się, że poruszone w nim zagadnienia są ważne, to jednak sposób ich przedstawienia już nie. Otóż podręcznik należałoby traktować raczej w kategorii nie tyle książki do nauki, co publicystyki. Przedstawia się w niej informacje o wydarzeniach, ale jednocześnie nakreśla się już sposób jak dziecko ma je interpretować. Nie ma więc miejsca na wyrobienie sobie zdania na podstawie faktów. Z tego też powodu można odnieść wrażenie, że na przedmiocie dzieciaki mają nie tyle uczyć się historii, co raczej próbuje się im wpoić zdanie autora na temat historii. A tak przecież nie może być.

Duża rola nauczycieli

Trzeba przyznać, że tutaj bardzo dużą rolę mają nauczyciele, którzy muszą pracować z tym podręcznikiem. Jednak wykazując się odpowiedzialnością zawodową muszą ponad wszelką wątpliwość skupiać się na przedstawieniu historii bez wchodzenia we publicystykę. Kluczowe znaczenie mają więc rozmowy z uczniami na temat historii i roli danych wydarzeń. Dziecko ma znać fakty, ale zdanie na ich temat musi już samo wyrobić. Autor podręcznika nie może narzucać swojego punktu widzenia. Z tego też powodu tak ważną rolę muszą odegrać nauczyciele, którzy do pracy muszą podejść z pełnym zaangażowaniem i skupić się rzeczywiście na przedstawieniu faktów, następnie może mieć miejsce panel rozmów na temat pojmowania danych wydarzeń i również nauczyciel nie może tutaj narzucać swojego punktu widzenia. Dzieci muszą uczyć się myślenia i pełnej analizy oraz interpretacji. W końcu są wolnymi ludźmi i nie można narzucać im żadnej ideologii.

Wniosek…

Wniosek może być tylko jeden i można określić go słowami: mogło być dobrze, a wyszło jak zawsze. Cóż, trudno się z nim nie zgodzić, bo przecież samo założenie w tym przypadku jest naprawdę sensowne, ale już wprowadzenie nie. Przedmiot, który miał służyć poszerzeniu wiedzy na temat nie tak dalekiej historii i sprawić, by dzieci poznały losy Polaków podczas II wojny światowej, ale też dowiedziały się jaką rolę odgrywali żołnierze wyklęci i dlaczego musieli chować się w lasach miał poszerzać horyzonty. Dzięki takiej wiedzy można by uniknąć zachowań, które zaprezentowała choćby posłanka Jachira, wychodząc podczas upamiętniania żołnierzy wyklętych. Pomyślcie tylko, że nie może dochodzić do takich sytuacji, że Polacy nie znają polskiej historii. Zresztą z roku na rok nawet wyniki z egzaminów są coraz gorsze, a dzieci mają problem z podaniem daty zakończenia II wojny światowej. Mają też problemy z rozwiązaniem podstawowych działań matematycznych. Można więc mieć nadzieje, że dojdzie do zmian i nie tylko wreszcie egzamin ósmoklasistów z matematyki czy języka polskiego pójdzie dobrze, ale też dzieci nauczą się historii.

Leave a reply

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij